4 mar 2014

Luli luli, matula utuli...

Młody pan M. ostatnio ma fazę na "taktoty" i inne maszyny rolnicze. W każdej możliwej maszynie widzi kolejne wcielenie traktora, wszem i wobec ogłaszając głośno cóż za maszynę widzi, żeby pośredni widz nie miał co do tego wątpliwości.
Męskich zainteresowań wytępić się nie da i od maleńkości szał był na wszelkiej maści maszyny, po samochody a kończąc na traktorach właśnie.

Jako że chcę udawać dobrą matkę, która pamięta o zainteresowaniach pana M. zakupiłam w szale mojego zakupoholizmu po 1FQ dwóch tkanin. Nie powiem, urzekły mnie, chociaż Bóg mi świadkiem, nie miałam kompletnie pomysłu na wykorzystanie ich.

Tak więc przysiadłam wczoraj z nudzącym się panem M. przy nogach, i marudzącą panną B. przy ramieniu i zrobiłam na szybko pokrowiec na poduszkę na zakładkę. Nie powiem, ciężko było nie z powodu materiału, ale moich dzieciąt, które ewidentnie nie chciały współpracować. Jednak był to dobry trening przed pewną akcją do której potrzebne będą szyjące ręce, a odbywająca się pod koniec marca.



Za to drugą poduchę uszył mężasty, kiedy ja kąpałam pannę B.







2 komentarze:

  1. Bardzo podziwiam, że w dzisiejszych czasach ktoś jeszcze ot tak szyje spontanicznie dla siebie, dzieci :) wśród swoich znajomych nie znam ani jednej osoby, która umiałaby szyć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :)
      Sama do niedawna nie interesowałam się szyciem, jednak stwierdziłam że jakieś hobby i umiejętności trzeba mieć i padło na szycie.

      Usuń